Nina
Obudziłam się bardzo wcześnie. Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Była 7:23. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam wybrać ciuchy na rozpoczęcie roku szkolnego. Zaczynało się dopiero o 10:00, więc miałam jeszcze trochę czasu. Otworzyłam szafę i zaczęłam przebierać. Miałam tysiące ubrań. Nie mogłam się zdecydować. Wahałam się pomiędzy :
a :
W końcu wybrałam ten drugi zestaw. Spojrzałam na wyświetlasz telefonu. Godzina 8:47. Zeszłam na dół. Była niesamowita cisza, tylko co chwilę odzywał się zegar w kuchni. Włączyłam telewizor i zaczęłam przełączać bezmyślnie kanały. Niestety, nic ciekawego nie było. Miałam nadzieję, że chociaż pooglądam sobie bajki dla dzieci, ale nic. Wyłączyłam telewizor i poszłam z powrotem do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i założyłam ubrania na rozpoczęcie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. Przede mną stała Maggie. Przecierając oczy, powiedziała :
- Ćeść, pźeplaśiam, źe pźeśkadźam, ale chciałam ci pźypomnieć, źe źa ćtely dni śą moje ulodziny. A tak poźa tym, to pięknie wyglądaś.
- Dziękuje. - po czym pocałowałam ją w czoło. Pamiętam, że za 4 dni masz urodziny i już wiem co ci dać.
Tak naprawdę to nie wiedziałam. Miałam zupełną pustkę w głowie.
- Tak ? Powieź, ćo ?
- Nie mogę. To jest niespodzianka. Musisz trochę poczekać.
- Noo, okey. Aaa, jeśće jedno. Mama će woła.
- Dobra, już schodzę. - zamknęłam drzwi i razem z Maggie zeszłyśmy na dół. Rzeczywiście, mama czekała na nas ze śniadaniem.
- Hej, coś się stało ? - spytała, gdy przekroczyłam próg kuchni. - Wczoraj tak wcześnie poszłaś spać.
- Nic się nie stało. Po prostu byłam zmęczona podróżą i chciałam nabrać sił.
- Dobrze ci zrobił ten sen. Wyglądasz pięknie.
- Dzięki. - odpowiedziałam.
Zjadłam śniadanie i zaczęłam się powoli zbierać.
- Może cie podwieźć ? - zaproponowała.
- Nie, dzięki. Przejdę się.
- Nina, proszę. Odprowadzisz przy okazji Maggie, bo ja muszę jechać od razu do pracy.
- No dobra. - rzuciłam i wyszłam z domu.
Na dworze było ciepło. Po chwili poczułam wibracje w dłoni. Oczywiście dostałam SMS-a. Odczytałam :
- Hej, jesteś już w szkole ? -
Był od Miley. Odpisałam :
- Nie, mama mnie podwiezie. Spotkamy się w szkole. -
Wsiadłam do auta, a po chwili dołączyła do mnie Maggie z mamą. Ruszyłyśmy. Mama nie umiała jechać w ciszy, więc włączyła radio. Dobiegł mnie cichy dźwięk męskiego głosu :
-"The way that I've been holdin' on too tight with nothing in between . . ."
- Mamusiu, źlób głośniej. - wykrzyknęła Maggie.
Mama wykonała prośbę i podgłośniła. Po chwili Maggie już śpiewała :
- "de śtoli of maj lajf, a ćejk hej hojm a dźwajw ol najt ciu kip hej hołp end ćiajm . . . iś fjooooooźeń"
Nagle mnie olśniło. Już wiem co dam Maggie na urodziny. - pomyślałam.
Właśnie zatrzymaliśmy się przy mojej szkole. Znowu to samo : ten sam, szary budynek, ten sam plac i to samo boisko. Wysiadłam i pomogłam wysiąść Maggie.
- Okey, to pa. Powodzenia ! - odparła mama.
- Dzięki, pa. - zatrzasnęłam drzwi i ruszyłyśmy w stronę przedszkola. To był pierwszy dzień Maggie w przedszkolu.
- A jak tam nikt się źe mną nie źapźyjaźni ? - spytała.
- Na pewno znajdziesz dużo przyjaciół. Nie przejmuj się.
Nagle moje spojrzenie padło na Arthura. Stał w grupce z kolegami. Miał na sobie garnitur. Zetknęliśmy się spojrzeniami. Nagle zostawił ich i ruszył w moją stronę. O NIE !!!! Nie miałam ochoty z nim gadać. Przyspieszyłam krok.
- Nina, czekaj. - usłyszałam za plecami jego głos. - Możemy pogadać ?
- Teraz nie mam czasu, bo Maggie mam zaraz rozpoczęcie i muszę ją zaprowadzić. - szłam już po schodach prowadzących do przedszkola. - Może później.
- Okey. To cześć.
Weszłam do środka. Pomogłam rozebrać się Maggie i zaprowadziłam ją do dużej sali, gdzie były już inne dzieci.
- Okey, to przyjdę po ciebie, jak moje rozpoczęcie już się skończy.
- Ćekaj, źośtań źe mną.
- Nie mogę. Ja też mam rozpoczęcie. - po czym ucałowałam ją w czoło i ruszyłam w kierunku drzwi. -Będzie dobrze, nie przejmuj się.
- Kocham cię.
- Ja też. Trzymam kciuki. - wyszłam z budynku. Ruszyłam w kierunku mojej szkoły. Po chwili poczułam wibracje w mojej dłoni. Dostałam SMS-a. Był od Sally :
- Gdzie jesteś ?? Za 5 min zaczynamy. Aaa jeszcze jedno. Pytał się o ciebie Arthur. -
Odpisałam :
- Zaraz będę. A co do Arthura : nie mam zamiaru z nim gadać :) -
Weszłam do szkoły. Wszyscy byli już w auli. Zdjęłam płaszczyk i pobiegłam na salę. Przed wejściem zorientowałam się, że koło Sally i Miley nie ma już miejsca. Zauważyłam też, że jest mnóstwo nowych twarzy. To były pierwszaki. Niepewnym krokiem weszłam na salę. W pewnym momencie zauważyłam, że ktoś do mnie macha. To był Arthur.
- Nina ! - krzyknął. - Chodź, tu jest wolne.
Nie chciałam tam iść, ale co mogłam zrobić. Przecież nie będę stała w holu. Powolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Usiadłam, a w tym momencie dyrka zaczęła swoją przemowę :
- Witam Was droga młodzieży ! Witam Was, mam nadzieję, że w pełnym składzie, po 3 miesiącach wakacji. Jestem pewna, że jesteście wypoczęci i pełni zapału do dalszej nauki.
Gdy wypowiedziała te słowa po auli przeszedł pomruk niezadowolenia.
- Chciałabym również dodać, że mamy nowego nauczyciela. Jest nim pan Swift. Będzie on uczył biologii.
Po sali rozniosły się oklaski, a potem jakiś mężczyzna podniósł się ze swojego krzesła i kilka razy skłonił.
- A teraz . . . - kontynuowała dyrka. - Zapraszamy uczniów klas 2. i 3. do swoich klas, a naszych pierwszaków zostawiam ze swoimi nowymi wychowawcami.
Nagle zrobił się szum i tłok, bo wszyscy zaczęli się zbierać. Ja też wstałam, ale ktoś mnie popchnął i wpadłam na kolana Arthura.
- Och, sorry. Ja nie chciałam. - nasze spojrzenia się spotkały.
- Dobra, nic mi nie jest.
Jego usta powoli zaczęły zbliżać się do moich. Nie mogłam go pocałować. Co z Niall'em ?
- Nie. Arthur. Sorry, ale nie.
Wstałam z jego kolan i ruszyłam do wyjścia.
***************************************************************************************************************