piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział XVIII

Niall

Byłem u Niny jeszcze przez 2 tygodnie. Zanim wyjechałem, musiałem porozmawiać z jej rodzicami. Na szczęście byliśmy sami w domu, bo Nina poszła gdzieś z Maggie.
- Wiem co się dzieje z Niną. - zacząłem. - Lepiej by było jakby państwo przeniosło ją do innej szkoły. Najlepiej żebyście również wyjechali z tego miasta.
- Mamy wyjechać ze stolicy ?! - Paweł oburzył się. - Nigdy w życiu ! Niby gdzie mamy się przenieść ? Trzeba wynająć dom, do tego znaleźć odpowiednią szkołę dla Niny i Maggie. Nie ! To nie ma sensu.
Paweł wziął do ręki laptopa. Chyba się przełamał, bo zauważyłem że w odbiciu szkieł jego okularów pojawiały się co jakiś czas domy mieszkalne. Mama Niny - Alice (nie sądziłem, że pochodziła z Holmes Chapel) wzięła mnie w tym czasie trochę na bok i zaczęła wypytywać o Ninę. Odpowiadałem zgodnie z prawdą. Alice coraz bardziej zanosiła się płaczem. Wziąłem ją w ramiona i nieco się uspokoiła.

Paweł

Zorientowałem się co i jak z mieszkaniem w innej części Polski, lecz nic nie przypadło mi do gustu. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem, sądząc że to któraś ciotka dzwoni i chce wpaść w odwiedziny.
- Halo. - usłyszałem znajomy głos. - Czy rozmawiam z Pawłem Królem ?
- Tak, przy telefonie.
- No stary brachu. W końcu dodzwoniłem się do ciebie.
- Przepraszam. My się chyba nie znamy. - odchrząknąłem. Próbowałem sobie skojarzyć głos z jakąś znaną mi osobą, ale nie potrafiłem. - Jak się pan nazywa ?
- Jak to się nie znamy ?! Dzwoni twój stary kumpel z ławki szkolnej.
No i dopiero teraz mnie oświeciło.
- Nazywam się Mateusz Kamień - imię i nazwisko powiedzieliśmy równocześnie.
- O cholera. Teraz sobie przypomniałem. Kopę lat jak się nie widzieliśmy. Opowiadaj co i jak.
-  Co ja ci będę przez telefon gadał. Spotkajmy się na małe piwko, co ? Gdzie mieszkasz ?
- A w stolicy sobie uwiłem gniazdko.
- Ooo, to się bardzo dobrze składa, bo ja właśnie przejeżdżam przez Warszawę i na kilka dni się tam  zatrzymam w jakimś hotelu.
- Przejeżdżasz przez Warszawę ? Jak to ?
- Ech . . - westchnął. - Wytłumaczę ci wszystko. To jak, dzisiaj wieczór ? O 19, pasuje ? W naszej starej knajpce ? Jeszcze ona stoi ?
- Jeszcze stoi. Do zobaczenia.
- No do zobaczenia. - odłożyłem słuchawkę.
Przecież to niemożliwe. - myślałem. - On tak po prostu nie mógł się pojawić znienacka. A w ogóle gdzie on teraz mieszka ? I czy ma żonę ? Na pewno ma. W końcu to był (i może nadal jest) casanova. Wszystkie laski na niego leciały.
- Kto dzwonił ? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej żony.
- Yy . . A stary, dobry kumpel. Na pewno nie znasz. Mateusz Kamień.
- Och, no to rzeczywiście nie znam.
Spojrzałem na zegar kuchenny. Było grubo po 16.
- Zjesz coś ?
- Nie jestem głodny. Idę do siebie. - nadal nie mogłem otrząsnąć się po rozmowie. - Popracuję jeszcze nad nowym projektem. 
Tak naprawdę dręczyła mnie jedna rzecz. Mianowicie : gdzie mieszka Mateusz. Szybko odpaliłem laptopa i wpisałem w Goggle "Mateusz Kamień". Od razu wyskoczył mi jego profil na Facebook'u, jego Twitter i poczta. Nacisnąłem na Facebook, a później na zamieszkanie. Wolverhampton, Anglia - przeczytałem w myślach. - To tam mieszka ?
Nagle, bez pukania, wpadła do mojego pokoju Maggie.
- Och kochanie, coś się stało ?
- Tatusiu, źawieźieś mnie na balet ?
- Od kiedy ty chodzisz na balet ? - zdziwiłem się trochę. Byłem przekonany, że jestem na bieżąco w sprawach związanych z moimi córkami.
- No od dzisiaj. Źwieźieś mnie ?
Przypomniała mi się Nina. Jej problemy w szkole, samookaleczenie, nowe mieszkanie, nowa szkoła, wiele wydatków . .
- No przykro mi, ale niestety nie będziesz mogła tam pojechać. Nie mamy tak dużo pieniążków.
Zrobiła obrażoną minę i bez słowa wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Nie miałem jej tego za złe. W końcu też bym się wściekł, gdybym nie mógł pojechać tam gdzie chce. Spojrzałem na zegarek. 18:38.  Nie wierzę, że już jest tak późno. - powiedziałem, biorąc jakiś sweter i powoli schodziłem na dół.
- Alice, Maggie jest u siebie ?
- Tak a czemu pytasz ?
- Wiedziałaś o jej balecie ?
- No tak. Od dawna już mi o tym mówiła.
- Ach, ja jakoś nie słyszałem. Dobra, ja już będę leciał, bo się spóźnię.
- A gdzie ty się wybierasz ? Zaraz będzie kolacja.
- Idę się spotkać z tym Mateuszem.
- Tylko nie wróć za późno.
- No postaram się. Pa - wybiegłem z domu.

* kilka miesięcy później; Anglia, Wolverhampton *

Dowiedziałem się o wszystkim. Mateusz mieszka w Wolverhampton, ma żonę i trójkę dzieci. Pracuje jako tłumacz. Dowiedziałem się także, że chce opuścić Anglię i przenieść się gdzie indziej. I tak właśnie wylądowałem tutaj. Zamieniliśmy się mieszkaniami także Mateusz z rodziną przeprowadził się do Polski, do Warszawy, do naszego domu, a my do Anglii, do Wolverhampton, do jego domu. Znalazłem z Alice nawet szkołę dla Niny i Maggie.

Nina

To wszystko tak szybko się potoczyło. Wyjazd z Polski, nowa szkoła, nowe otoczenie, nowe mieszkanie . . Nie zdawałam sobie sprawy, że moje marzenia się jeszcze kiedyś spełnią. Chciałam uwolnić się od tego wszystkiego i rzeczywiście mi się udało. Chodziłam do szkoły tylko dla dziewczyn. Nie żeby mi coś przeszkadzało.  Pierwszy dzień był znośny. Zostałam przedstawiona wszystkim na wielkiej auli (trochę to dziwne, bo u nas jak ktoś nowy dochodził to nie było specjalnego zebrania, tylko normalnie wchodził razem z nami do klasy), później zapoznałam się ze swoją klasą, a na koniec zajęć wręczyli mi mundurek.
Oprowadzała mnie Jessica, moja nowa koleżanka.
- Tylko nie mów Jess. - zastrzegała, pokazując mi pracownię biologiczną i toalety. - Podobno kiedyś w pracowni hodowali gigantyczne żółwie, ale coś im nie wyszło i musieli się ich pozbyć. Szkoda. Tutaj mamy stołówkę. - powiedziała, wskazując na przestrzenne, oświetlone pomieszczenie. - Chodź, zaraz zacznie się lekcja.
Pociągnęła mnie za rękę, ale ja nie ruszyłam się z miejsca. Byłam zahipnotyzowana NIM. Stał w kolejce, oparty o ścianę. Jego włosy, lekko zakrywające uszy, jego oczy, jego usta - wszystko było idealne. Nie wiem w jaki sposób przyciągnął na siebie uwagę. Ocknęłam się, mocnym szarpnięciem Jessiki.
- Ej, co jest ? - spytała, podążając w kierunku, w którym utkwiłam wzrok.
- Kto to jest ? - wskazałam na niego palcem, tak jak małe dziecko, które chcę mieć jakąś rzecz. - I dlaczego on tu jest ? Przecież to jest szkoła dla dziewczyn.
- To Theo. Jest w naszym wieku. Najlepiej nie zadawaj się z nim. A jest tutaj, bo chłopcy nie mają sklepiku. Tam obok jest szkoła dla chłopaków. - szarpnęła mnie drugi raz, ale i tym razem nie ruszyłam się z miejsca. - Chodź już, bo na pewno się spóźnimy.
- Czemu mam się z nim nie zadawać ? - nie dawałam za wygraną.
- Bo on jest jakiś dziwny, zresztą sama się przekonasz.
Chciałam jeszcze spytać dlaczego jest dziwny, ale już nie zdążyłam, bo ona z całej siły pociągnęła mnie za sobą, tak że straciłam go z pola widzenia. Do końca dnia nie mogłam zapomnieć o tajemniczym Theo. Był dla mnie zagadką, którą musiałam odgadnąć.

***************************************************************************************************************
Witam po mojej długiej nieobecności. Aby zakończyć wakacje, dodaje nowy rozdział.
Dzisiaj także urodziny Liasia, dlatego .  Wszystkiego Najlepszego Liam !
Buziaki / Jane

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział XVII

Nina

Z samego rana pojechałam do szpitala. Sama. Nie chciałam żeby ktoś mi przeszkadzał. Weszłam do pokoju Louis'a. Jeszcze spał. Słodki. I jak go tu nie kochać ? Nina, ocknij się. - mówiłam do siebie. - Masz Niall'a. On jest dla ciebie najważniejszy. Odgarnęłam jego włosy z czoła. Poruszył się. Ale nie przeze mnie. Zaczął przewracać się z boku na bok i wypowiadać słowa. Mówił : Uciekaj Nina. UCIEKAJ ! Nie pozwól mu cię złapać. On jest niebezpieczny. Uciekaj. . Proszę. Przed kim miałam uciekać ? Kto to był ?
- Louis. - lekko nim potrząsnęłam.- Obudź się. To tylko zły sen.
Jeszcze bardziej zaczął się rzucać. Chciałam go jakoś uspokoić.
- Louis, proszę. Obudź się ! - krzyczałam.
To nic nie dało. Zawołałam doktora. Teraz stałam za szybą i przypatrywałam się wszystkiemu. Louis w końcu się obudził. Zauważył mnie i pomachał. Uśmiechnęłam się tylko. Wyszedł doktor i powiedział :
- Może pani porozmawiać z chłopakiem. - i odszedł.
Nie odezwałam się. Weszłam do środka.
- Wszystko w porządku ? - spytałam, siadając koło niego.
- No chyba. Więc . . teraz możemy pogadać.
- O co chodzi ?
- Yyy . . . Nie wiem jak zacząć. - zaciął się. - Chodzi o to, że . . . chyba się w tobie za . . zakochałem.
- Haha. Żartujesz ?
- Ja nigdy nie żartuje w takich sprawach. - spojrzał mi głęboko w oczy. - I właśnie ty dzisiaj mi się śniłaś. To było okropne. Ktoś cię gonił. Był niebezpieczny. - opowiadał z taką troską w głosie, że chciało mi się płakać. - Bałem się o ciebie, ale nie mogłem nic zrobić. Coś mnie sparaliżowało. Stałem i tylko się patrzyłem.
- Ale to tylko zły sen. Nic mi się nie stanie.
- Jesteś bardzo pewna. Moje sny się czasem spełniają.
- Nie wierzę w sny. - podeszłam do okna. - Zayn, Harry i Eleanor tu idą. Ja już będę uciekała.
- Nie idź jeszcze. - chwycił mnie za nadgarstek.
- Przyjdę tu jeszcze z moją siostrą.
- Kiedy ?
- Możliwe, że wieczorem.
- Trzymam cię za słowo. Do zobaczenia.
Dałam mu buziaka w policzek. - Do zobaczenia. - wyszłam.

* kilka tygodni później; noc sylwestrowa *

Zostałam sama w domu. Rodzice pojechali gdzieś na imprezę, a Maggie była u koleżanki. Idealna noc żeby odejść z tego świata. Włączyłam laptopa i weszłam na Twittera. Miliony komentarzy o mnie. Nawet były o cięciu. Ktoś musiał to zauważyć. No trudno się mówi. Tego tak łatwo nie da się ukryć. Odłożyłam laptopa i podeszłam do szafy. Trzeba się jakoś wystroić. Wybrałam to :

Udałam się do kuchni. Wybrałam najostrzejszy nóż jaki znalazłam i wróciłam do pokoju. 
Jeszcze list pożegnalny do rodziców, Maggie i Niall'a. Wyciągnęłam jakąś kartkę, długopis i zaczęłam :
- Kochani rodzice
Dziękuje Wam za to że byliście ze mną przez te 16 lat, za to że zawsze mogłam na Was liczyć, za to że nigdy mnie nie odtrąciliście . . Wiem jak Wam będzie trudno, ale muszę to zrobić. Straciłam już cały sens swojego życia. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Teraz kilka słów do Maggie : Kochana, wiem że obiecałam ci tyle rzeczy. Niestety ich nie wypełnię. Jesteś jeszcze zbyt mała by to zrozumieć. Byłaś moją najlepszą siostrzyczką i przyjaciółką na świecie. Każdy chciałby mieć taką siostrę. I teraz nadszedł czas na Niall'a. Kochanie, tyle razem przeszliśmy. Taki związek na odległość. Mam do Ciebie jedną prośbę. Staraj się, aby każdy dzień przyniósł Ci coś wspaniałego. Żyj tak aby każda chwila była Twoją ostatnią. Wiem, że to będzie dla Ciebie ciężkie do wykonania, ale postaraj się. Kocham Was wszystkich . . Nina -
Włączyłam telewizor. Zostało kilka minut do północy. Mocno przycisnęłam ostrze noża do miejsca, gdzie znajdowała się główna żyła. Ostrze twarde, stalowoszare, zimne i nieubłagane. Jego fotografie. Wilgotne od łez i wyblakłe zdjęcia, na których był ON, on ze mną; podarte leżały rozrzucone obok mnie na podłodze. Miały odpłynąć zmyte przez moją własną krew . . Wiedziałam, że kiedyś nas rozdzielą, więc było mi wszystko jedno czy umrę teraz czy później. Dobiegł mnie głos prezenterki w telewizji :
- Uwaga odliczamy . . - krzyknęła. - Dziesięć . . Dziewięć . . Osiem . . Siedem . . Sześć . . Pięć . . Cztery . . 
Dokończyłam razem z nią :
- . . Trzy . . Dwa . . Jeden . . Żegnajcie wszyscy. - po czym przyjechałam ostrzem noże po skórze. Zrobiłam tak kilka razy. żeby mieć lepszy efekt. Krew zaczęła spływać po mojej ręce na puszysty śnieżnobiały dywan. Wszystko przed oczami zaczęło mi się zamazywać. Nagle usłyszałam z dołu otwieranie drzwi i czyjś głos :
- Nina, już jesteśmy ! - prawdopodobnie był to głos mamy. - Przyjechaliśmy trochę wcześniej żeby świętować ten Nowy Rok z tobą.
Mi już teraz było wszystko jedno. I tak odejdę z tego świata.
Później zawołała do taty :
- Kochanie, zanieś Maggie do jej pokoju. Chyba już zasnęła.
Usłyszałam ciche kroki i znowu otwieranie drzwi. Ostatkiem sił skierowałam głowę w stronę dochodzącego światła. Mama krzyknęła, gdy mnie zobaczyła, choć ja usłyszałam tylko jej normalny głos wypowiadający moje imię. Podbiegła do mnie i zaczęła mną potrząsać.
 - Nina. NINA ! Obudź się ! - wołała. - Nie odchodź. Paweł, dzwoń po karetkę. - skierowała się do taty.
Potem GO zauważyła. Mam na myśli nóż. Wzięła do ręki i zaczęła swój monolog :
- Jak mogłaś tak postąpić. Ty normalnie zwariowałaś ! Dobrze, że Maggie tego nie widziała. Kto wie czy nie postąpiłaby tak samo . . 
Tylko co drugie wpadało mi od ucha. Byłam w ciężkim stanie i miałam jeszcze wysłuchiwać jej kazań ? Co to, to nie ! Nagle wszystko ucichło : głos taty, który rozmawiał przez telefon, głos mamy, która nadal prowadziła swój monolog (nie byłam w 100 % pewna czy nadal mówiła, ale wywnioskowałam to przez ruch jej warg), prezenterka w telewizji . . Traciłam kontakt z rzeczywistością. Dopadła mnie ciemność . . Gdy otworzyłam oczy, znajdowałam się w jakimś białym pomieszczeniu. Rozejrzałam się na boki. Obok mnie stała jakaś maszyna, która wydawała dźwięk typu : PIP ! PIP ! PIP ! I tak cały czas. Próbowałam się podnieść, ale nie mogłam. Za mało sił we mnie.. Tymczasem przyszła pielęgniarka. Dała mi jakieś tabletki i zaraz po tym znowu zasnęłam. Śniło mi się, że byłam zamknięta w jakieś wysokiej wieży. Co jakiś czas przychodziły jakieś małe skrzaty i dawały mi coś w rodzaju malin tylko, że te maliny były koloru żółtego. Jadłam je i zaraz po tym stawałam się coraz mniejsza. I mniejsza, i mniejsza.. W końcu wyglądałam jak mrówka.. Nagle jeden z tych skrzatów podniósł swoją nogę i zgniótł mnie. ZGNIÓTŁ mnie ! Tak najnormalniej w świecie. Obudziłam się z krzykiem i oczywiście cała mokra. Zaraz przybiegła do mnie pielęgniarka i bez słowa podała mi ręcznik, a potem wstrzyknęła mi coś do kroplówki. Znowu zasnęłam.

* po powrocie ze szpitala; w domu *

W szpitalu byłam, z tego co wiem, jakieś 2 tygodnie. To naprawdę dużo. Gdy Niall się o tym dowiedział od razu zamówił lot do Polski. Czekaliśmy na niego w hali przylotów. Ja, mama, tata i Maggie. Nareszcie przyleciał jego samolot. Gdy wyłonił się z pośród tłumu, Maggie od razu do niego podbiegła. Podniósł ją z ziemi i podarował jej soczystego buziaka w policzek. Cały on ! Ja poczekałam aż Maggie go do nas przyprowadzi, bo ja nie miałam siły jeszcze chodzić Dziwię się, że w ogóle tu przyjechałam. Lekarz kazał mi wypoczywać. W końcu padłam mu w ramiona. Bez żadnego słowa objął mnie i mocno do siebie przytulił. Poczułam jego perfum. Ten sam co zawsze Chanel Blue. Ubrany był z resztą normalnie :

I o dziwo ! Nie miał żadnej ochrony. Odważniaczek. W czasie podróży do mojego domu w ogóle nie rozmawialiśmy. Dopiero w moim pokoju, gdy Niall już się rozpakował (rodzice zgodzili się żeby Niall spał u mnie, ale na podłodze) zaczął niepewnie rozmowę. 
- Dlaczego to zrobiłaś ?
Ja bez słowa wzięłam do ręki laptopa, wystukałam w Goggle "twitter" i pokazałam mu wszystko. WSZYSTKO ! Przytulił mnie mocno, a ja zalałam się łzami.
- Wszystko w porządku. Teraz jestem przy tobie i będę cię chronił.
- A jak wyjedziesz, znów będzie tak jak dawniej.
- Nie będzie. Postaram się o to. A teraz pokaż mi to ?
Domyśliłam się, że chodzi mu o moje blizny - Po co ?
- Chcę wiedzieć ile razy byłem potrzebny, a mnie nie było.
Tym razem ja go przytuliłam. Później mama zawołała nas na kolację. Ciepła herbatka i wspaniałe kanapki mojej mamy od razu poprawiały mi humor. Niall'owi chyba też. Gadaliśmy do 3 w nocy. Wspaniale, że znowu mogłam go zobaczyć, poczuć, dotknąć . . 

***************************************************************************************************************

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział XVI

Nina

Z każdym dniem było coraz gorzej. Z porządnej dziewczyny stałam się obojętną, pełną samotności dziewczyną. Wszystko mnie denerwowało. Nie potrafiłam znaleźć odrobiny uśmiechu. Coraz więcej było zacięć na moim ciele. Coraz więcej gorzkich łez. Przestałam odbierać sygnał od rzeczywistości . . .

* kilka dni później *

Obudził mnie znów ten okropny budzik. Mimowolnie wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki zażyć moje lekarstwo. Najchętniej zostałabym w domu, w swoim pokoju. Wzięłam do ręki moje lekarstwo. Kilka następnych cięć i znów kapiąca krew. Lekarstwo było skuteczne. Nie czułam już bólu. Mówiłam sobie, że to ostatni raz. Że już więcej tego nie zrobię. Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem doszłam do szafy. Wybrałam :

i postanowiłam wejść jeszcze na TT. Całe strony były zapełnione tysiącami komentarzy. Głównie o mnie :
- Co za szmata . . Żal mi jej . . -,- Jak mogła nie powiedzieć swoim przyjaciółkom, że One Direction było w Polsce ? -
- I niby teraz myśli, że wszystko będzie okej ? Że zapomnę o tym wszystkim ? No to Nina się grubo myli. Nie daruję jej tego ! -
- Postaw się w jej sytuacji. Ona nie mogła powiedzieć Ci, że oni będą w Polsce. Wszyscy by się o tym dowiedzieli. One Direction wyjechałoby z Polski z negatywnym zdaniem na jej temat. -
- Uważasz, że wszystko wygadałybyśmy ? -
- Tak. -.- . . . -
- Zniszczymy ją. Pokażemy na co nas stać, okej ? To zwykła szmata . . . Nie zasługuje nie przyjaźń Miley i Sally. -
Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Szybko zamknęłam laptopa i wybiegłam z pokoju. Nie zjadłam nawet śniadania. Nie chciałam aby ktoś zobaczył moje łzy.

Louis

Nie sądziłem, że Nina mną zawładnie. Codziennie o niej myślałem. Nie potrafiłem się na niczym skupić. Tylko ona. ONA ! A co z Eleanor ? Czy to już koniec ? Tak na zawsze ? Nie potrafiłem w tej chwili odpowiedzieć na te pytania. Za dużo emocji jak na jeden poranek. Powoli wstałem z łóżka i udałem się w kierunku szafy. Wygrzebałem jakieś ubrania :

I do tego jakieś buty :

Zabrałem jeszcze swojego iPoda i postanowiłem, że zaczerpnę trochę świeżego powietrza. Wyszedłem z pokoju i po cichutku zszedłem na dół. Zrobiłem sobie płatki owsiane, mocną kawę i wyszedłem na dwór. Podczas biegu nie potrafiłem się na niczym innym skupić, jak tylko na Ninie. Czemu tak bardzo ją pokochałem ? - zadawałem sobie pytanie. - Przecież mam Eleanor. Tylko na niej powinienem się teraz skupić. Nagle straciłem świadomość tego co robię. Skręciłem w bok. Prosto pod koła jakiegoś samochodu. Upadłem. Tylko to pamiętałem . . . Obudziłem się w jakimś białym pomieszczeniu. Obraz był jakiś zamazany i widziałem tylko cienie przede mną. Jakiś kobiecy głos mówił : Obudził się ! Liam, wołaj doktora. Tylko tyle. Straciłem przytomność. Otworzyłem znowu oczy dopiero późnym wieczorem. Próbowałem się podnieść. Usłyszałem jakiś pisk, a obok mnie pojawiła się pielęgniarka. Szybko wyłączyła ten głośny pisk i powiedziała :
- Musi pan jeszcze trochę poleżeć. 
- Ile ?
- No jeszcze tak z 2-3 tygodnie.
- Chyba pani żartuje. Ja mam koncerty, wywiady. Fani na mnie czekają.
- No przykro mi. Musi pan wszystko przełożyć. Jest pan w poważnym stanie.
- Jakoś przeżyje. A teraz, czy mogłaby pani stąd wyjść ? Jestem zmęczony i chciałbym się położyć.
Pielęgniarka bez słowa wyszła z pokoju i zostałem zupełnie sam. Tak naprawdę nie chciało mi się spać. Nie wiem po co ją wypraszałem. Zastanawiałem się kto był wcześniej w moim pokoju. Słyszałem kobiecy głos. Możliwe że to była Eleanor. Słyszałem też męski i imię Liam. Więc był jeszcze Liam. Próbowałem też
przypomnieć sobie co się tak właściwie stało, że trafiłem do szpitala. Powoli tworzyłem film w mojej głowie. Ubrałem się, zjadłem, wyszedłem pobiegać. Później już nieco trudniej przypominałem sobie kolejne czynności. Wiem, że skręciłem w bok i wpadłem prosto na przejeżdżający samochód. Uderzyłem się i . . . No właśnie. Co dalej ? - zadawałem sobie pytanie. 

* w tym samym czasie *

Nina

Dostałam SMS-a od Niall'a. Przeczytałam :
- Louis miał wypadek. Jest w poważnym stanie. Wołał twoje imię. Myślę, że powinnaś przyjechać. I to jak najszybciej. Opłacę za ciebie samolot i będę na ciebie czekać na lotnisku. Przyjedź. Możliwe, że wszystko zależy od ciebie. -
Na początku nie mogłam w to uwierzyć. Przeczytałam go jeszcze raz. Tym razem dokładniej. Louis potrzebuje mojej pomocy. - mówiłam sobie. - Nie mogę go zostawić. Zeszłam na dół. Do rodziców.
- Mamo . . . - zaczęłam.
- Tak kochanie ? 
- Bo ja muszę gdzieś teraz wyjechać.
- A dokładniej gdzie ?
- Do Londynu.
- Ty chyba zwariowałaś. - powiedział tata, podnosząc głowę znad gazety. - Nikt przecież z tobą nie pojedzie.
- Tak, wiem. Tylko, że ja chciałam tam sama jechać.
- A co się takiego wielkiego stało, że musisz tam jechać ?
- Przyjaciel, znaczy Louis miał wypadek. Niall pisał, że wypowiadał moje imię. 
- A kto zapłaci za przelot ?
- Niall się zaoferował.
- No to leć. - rzucił tata i wrócił z powrotem do czytania gazety. - Tylko uważaj na siebie. - dodał.
Szczęśliwa, uściskałam rodziców i pobiegłam do pokoju spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Niespodziewanie wpadłam na Maggie.
- Ćo śię śtało ? - spytała zdziwiona.
- Louis miał wypadek.
- Wśyśtko ź nim dobźe ?
- Nie wiem. Właśnie tam lecę. - ominęłam ją i weszłam do swojego pokoju.
- Mogę źablać śię ź tobą ?
- Nie wiem czy rodzice ci pozwolą. - popatrzyłam na nią. - Idź się spytać.
Minęło jakieś pół godziny, gdy wszystkie, moje i Maggie rzeczy, były spakowane. Rodzice na szczęście się zgodzili. Zawieźli nas na lotnisko, pożegnali się i odjechali. Zostałyśmy same. Sprawdziłam rozpiskę z lotami. 
- Najbliższy lot jest o 17:05. - powiedziałam do Maggie. - A teraz jest 16:48.
- No to śobie tlochę poczekamy.
Napisałam SMS-a do Niall'a :
- Mogę jechać. Jestem już na lotnisku i czekam na samolot. Zabrałam ze sobą Maggie. Mam nadzieję, że się nie będziesz gniewał z jej powodu. Lot jest o 17:05. - 
Nareszcie długo wyczekiwany przez nas samolot, w końcu się zjawił. Wsiadłyśmy. Problemy były na początku, bo nie miałyśmy biletów. W końcu nas puścili, bo zadzwonił telefon, którego z kontrolerów biletów. Pewnie to Niall. - pomyślałam. Po 3 godzinach byłyśmy na miejscu.
Maggie pierwsza wybiegła na spotkanie z Niall'em. Rozdała mu mnóstwo buziaków. Później doszłam ja.
- Witaj kochanie. Fajnie cię znów widzieć. - powiedziałam i przytuliłam się mocno do niego. - Jedziemy od razu do Louis'a, tak ?
- Tak. Wsiadajcie do samochodu. - odparł, otwierając mi drzwi. - Daj torby.
Ruszyliśmy do szpitala. Z lotniska do szpitala jest jakieś 15 min drogi. Mieliśmy lekkie utrudnienia, bo był duży ruch, ale jakoś dojechaliśmy. Wysiadłam pierwsza i biegiem ruszyłam w kierunku wejścia. w środku było ciepło, miło i przytulnie. Podeszłam do jednej z pielęgniarek :
- Przepraszam, wie pani gdzie leży Louis Tomlinson ?
- Drugie piętro. Pokój numer 45. - odpowiedziała.
- Dziękuje. - rzuciłam tylko i pobiegłam w kierunku windy. Długo na nią czekałam. W końcu zrezygnowałam i ruszyłam schodami. Wbiegłam do pokoju i zobaczyłam go. Leżał bezwładnie na łóżku. Podeszłam bliżej i chwyciłam jego dłoń. Poruszył się i zaczął otwierać oczy. 
- Cześć. - uśmiechnęłam się.
- Miło cię widzieć. Czy ja śnie ?
- Nie, jestem tutaj naprawdę. - zaśmiałam się. - I jak ? Wszystko w porządku ?
- No mam taka nadzieję. Nie chcą mnie stąd wypuścić.
- Oni mają racje. Musisz trochę odpocząć. pogłaskałam jego policzek. - Podobno wypowiadałeś moje imię. To prawda ?
- Nie wiem. Nie przypominam sobie tego, ale to całkiem możliwe. - przechylił głowę w drugą stronę. Już nie patrzył mi w oczy.
- Louis, co się dzieje ?
- Nie wiem. To wszystko jest dla mnie za trudne. Możemy pogadać o tym jutro ? Jak będę miał więcej siły ?
- Okey, to ja spadam. - podeszłam do drzwi. - Widzimy się jutro. Dobranoc, Louis.
- Dobranoc, Nina.
Wyszłam i natknęłam się na Niall'a.
- Jak z Louis'em ? - spytał.
- Nie najgorzej. Chciał żebyśmy pogadali jutro. 
- No dobra to jedziemy do nas. - otoczył mnie ramieniem, wziął Maggie za rękę i razem ruszyliśmy do auta.

***************************************************************************************************************
Nareszcie jest ten upragniony rozdział XVI !! Mam nadzieję, że się podoba w innej wersji ;)
Zapraszam do czytania, komentowania, udostępniania i polecania go innym fankom One Direction !

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział XV

* następnego dnia *

Louis

Zastanawiałem się czy zadzwonić do Niny. bardzo mi jej brakowało przez te ostatnie kilka tygodni. Nawet wczoraj nie zdążyliśmy porozmawiać. Kochałem ją bardziej niż Niall. On na nią nie zasługiwał.
- Muszę się go pozbyć. - powiedziałam, idąc do łazienki. - Tylko jak ?
- Kogo chcesz się pozbyć ? - usłyszałem za sobą znajomy kobiecy głos.
Odwróciłem się. Na przeciwko mnie stała Nina.
- Yyy . . . pająka. - wybąkałem. - Jak sie tu dostałaś ?
- Liam mnie wpuścił. - uśmiechnęła się.
Jej uśmiech był olśniewający i piękny. Zrobiło mi się gorąco. Musiałem usiąść.
- Coś się stało ? - spytała, podchodząc do mnie
- Wszystko w porządku. Chyba w pokoju jest za duszno. - szybko podszedłem do okna żeby je otworzyć, a także ukryć przed nią swoją twarz. - O której twoja siostra wyprawia przyjęcie urodzinowe ?
- Nie wiem. - zamyśliła się. - Równo o 14:00 zacznie się moja niespodzianka, więc teraz możecie się wyspać i zrobić wszystko to co macie zamiar zrobić później. Maggie może was trzymać w "swoich objęciach" nawet do północy. - uśmiechnęła się. - Kto wpadł na pomysł ubrania się w dresy ?
- Yyy . . . ja. - skłamałem. Naprawdę pomysł dał Zayn. - Pobiegamy ?
- Chciałabym, ale nie mogę. - ruchem głowy wskazała na prawą rękę.
- Co się stało ?
- Wypadek na W-F. Nic poważnego, tylko wybity bark.
- Nic poważnego ? Jedziemy na pogotowie. - rzuciłem, szukając portfela. - No dalej, zbieraj się.
- Louis, serio. Nie trzeba. - chwyciła mnie za rękę. - Dziękuję, że się o mnie troszczysz, ale jeżeli pojedziemy i nastawią mi bark, będzie jeszcze bardziej boleć.
- Jesteś pewna, że nie chcesz jechać ?
- Tak, no to może się przejdziemy ?
- Okey. - ruszyłem do drzwi.
- Czekaj, a może by się jakoś zamaskować ?
- A po co ?
- No w końcu to jest Warszawa i tutaj jest dużo waszych fanek.
- Masz rację. - poszukałem czegoś na przebranie. - Ja chciałbym jeszcze trochę pożyć.
Zaśmiała się.
- No to jak, idziemy ? - spytała.
- Oczywiście, że tak.

* kilka minut przed przyjęciem urodzinowym Maggie; na sali *

Nina

Starałam się uspokoić, ale to mi nie wychodziło. Spojrzałam na chłopaków. Byli opanowani i spokojni, a uśmiech gościł na ich twarzach. Podeszłam do nich i spytałam :
- Jak wy to robicie ?
- Ale co ? - spytał Zayn.
- No, że jesteście tacy opanowani i spokojni przed koncertem.
- Lata praktyki, kochanie. - zaśmiał się Niall, a później spojrzał na wyświetlacz komórki. - No dobra chłopaki, zbieramy się.
Wyszłam przed salę i czekałam na mamę. Po chwili podjechała. Maggie szybko wysiadła z samochodu i pobiegła w moim kierunku.
- Ćeść. - przywitała mnie. - Ćo jest w tamtej sali ?
- Niespodzianka. - wzięłam ja za rękę. - Tylko zakryj oczy.
Ruszyłyśmy w stronę sali. Gdy weszłyśmy światła były pogaszone a na scenie poruszały się postacie. Po chwili muzyka zaczęła grać. Maggie ścisnęła mocniej moją rękę i odsłoniła oczy. Wtedy włączono światło i Harry zaczął śpiewać. Maggie śpiewała razem z nim. Patrzyłam na nią z boku. Wyglądała na najszczęśliwszą pięciolatkę na świecie. Nie dziwiłam się jej. W końcu ja też chciałabym mieć takie urodziny. Chłopcy zeszli ze sceny i ruszyli w naszym kierunku. Maggie była w niebo wzięta. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i chwycił mnie w talii.
- Prezent się udał. - wyszeptał mi do ucha. - Maggie jest zachwycona.
Po głosie poznałam, że to był Niall.
- No wiem. - odparłam. - A ty nie powinieneś teraz śpiewać ?
- Powinienem i dlatego podszedłem do ciebie. Ta zwrotka nie opisuje nas, ale jest dla ciebie. - po czym dał mi buziaka i zaczął śpiewać.
Gdy skończyli piosenkę każdy zaczął mocno ściskać Maggie i składać jej życzenia. Nagle Liam gdzieś wyszedł. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Może ktoś do niego dzwonił. Na przykład Danielle. Po chwili jednak wrócił, trzymając w rękach jakieś pudełko.
- A teraz  . . .  - odezwał się Harry. - . . . Czas na prezent. Taki wspólny. Od nas.
Maggie podbiegła do Liam'a. Dała mu buziaka i odebrała prezent. Zaczęła go rozpakowywać. Po chwili usłyszeliśmy ciche szczekanie a z pudełka wyskoczył mały Maltańczyk.
- Jeśt śłodki ! - wykrzyknęła.
- Naprawdę nie trzeba było. - odezwała się mama.
- Mówiłam, żadnych prezentów. - dopowiedziałam. - Już wystarczy to, że tu jesteście . . . 
- No ale nie wypada tak z pustymi rękoma. - wtrącił się Liam.
- No dobra. - zakończyłam naszą "mini" kłótnię. - A teraz czas na poczęstunek.

* 2 godziny później *

Niall

Poprosiłem Ninę o spacer. Potrzebowałem tego. Tak długo byliśmy rozdzieleni. Szliśmy wzdłuż drzew rozciągających się obok ścieżki w parku. Szliśmy ze splecionymi palcami. Nagle puściłem jej dłoń. Nie wiedziała co się dzieje. Szybko objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej siebie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tęskniłem. - wyszeptałem jej do ucha. - Tak bardzo tęskniłem za tobą.
- Ja też . . . Nawet nie wiesz jak brakowało mi ciebie.
Stanęliśmy. Zachód słońca we Warszawie był niesamowity. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Czułem, że ktoś nas obserwuje. Nie zważałem na to. Miałem gdzieś paparazzi. Miałem gdzieś, że jutro pojawią się newsy o tym, że byłem w Polsce. Najważniejsza dla mnie była Nina. W tej chwili liczyło się tu i teraz. Ogarnęło mnie ciepło. Ciepło jej spojrzenia.
- Ale teraz jesteśmy razem i nic ani nikt nas nie rozdzieli. - po czym pocałowałem ją.
Nikt z nas nie chciał przerwać tej chwili. Chwili, która będzie trwała wiecznie. Chwili, która zostanie w mojej pamięci na zawsze . . .

* 3 tygodnie później *

Nina

Czułam, że Maley i Sally odwróciły się ode mnie. Dziś w szkole to totalnie masakra. Tylko zwykłe "cześć" i nie więcej. Nie wiedziała co się dzieje. Teraz więcej czasu spędzały w towarzystwie Blanci. Niby pod pretekstem jakiegoś projektu. Na trzeciej przerwie zebrałam sie i postanowiłam z nimi pogadać. Odciągnęła je od Blanci i zaczęłam :
- Dziewczyny co  się z wami dzieje ?
Patrzyły się to na mnie to na siebie. Jakbym była jakąś wariatką.
- No ? Odpowiedzcie mi.
- Chodzi o to, że . . . - odezwała się Miley.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś, ze One Direction przyjeżdża do Polski ? - wtrąciła się Sally.
- No bo nie chciałam ich narażać na inne fanki.
- Narażać na inne fanki ? - powtórzyła Miley. - Czyli uważasz nas za wariatki, tak ?
- Nie ! Oczywiście, że nie. Czekaj . . Skąd wiedziałyście, że One Direction było w Polsce ?
- Natknęłyśmy się na ciebie i Niall'a jak spacerowaliście po parku.
- Śledziłyście nas ?
- Nie, po prostu przypadkowo sie na was natknęłyśmy. - odparła Sally.
 - Jasne. - mruknęłam cicho. - To co, wszystko jest okey ? - spytałam głośniej.
- Nic nie jest okey. Oszukałaś nas. Obiecałyśmy sobie, że wszystko będziemy sobie mówić, Niezależnie czy to jest coś ważnego czy też nie.
- Straciłyśmy do ciebie zaufanie. - dopowiedziała Sally.
- Przepraszam was dziewczyny. Da się to jakoś naprawić ?
- Nic się nie da już naprawić. To koniec naszej przyjaźni.- odezwała się Miley po czym odwróciły sie i ruszyły w kierunku drzwi prowadzących na podwórze.
Teraz miałam wszystkiego dosyć. Chciałam zamknąć się w ciemnym pomieszczeniu i płakać. Płakać i zapomnieć o wszystkim . . . Wzięłam plecak i poszłam w kierunku łazienki. Zamknęłam się w kabinie i wyjęłam piórnik. Wyrzuciłam jego zawartość na podłogę, szukając temperówki. O jest ! - wykrzyknęłam w duchu, gdy ją zobaczyłam. Schowałam z powrotem wszystko do piórnika, zostawiając tylko temperówkę. Próbowałam ją jakoś rozwalić żeby żyletki wyleciały. W końcu wkurzyłam się i nadepnęłam na nią z całą siłą. Usłyszałam chrupnięcie. Udało się. - pomyślałam. - Nareszcie zaspokoję moja duszę. Kilka mocnych cięć, Krew kapała na podłogę. Poczułam lekką ulgę. Moja duszę ogarnął spokój. Spokój, który niestety niedługo mnie opuści . . .

***************************************************************************************************************
Przepraszam, za małe usterki. Wszystko naprawiłam. Mam nadzieję, że udał mi się ten rozdział :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Buziaki / Jane

piątek, 7 marca 2014

Rozdział XIV

* kilka dni później *

Nina

Gdy się obudziłam przez okno wpadały pierwsze promyki słońca. Zapowiadał się słoneczny, piątkowy poranek. Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Była 8:03. Nadal nie mogłam zapomnieć o złośliwym komentarzu Blanci. Wstałam i jak zwykle udałam się do łazienki. Zajęcia zaczynały się dopiero o 8:50, więc miałam sporo czasu, aby się zrelaksować poranną kąpielą. Gdy wyszłam z łazienki moja automatyczna sekretarka oznajmiła :
- Nina, to ja. Wiem, że trochę za wcześnie, ale to ważna sprawa. No więc . . wszystko załatwione. Przyjeżdżamy dziś o 16:07. Mam nadzieję, że się cieszysz. Do zobaczenia w Polsce. -
- Niall jesteś wspaniały ! - wykrzyknęłam. - Kocham cię.
Ruszyłam do szafy i wybrałam to :
                       

We wspaniałym  humorze wyszłam z pokoju. Na dole w kuchni nie było jeszcze nikogo. Pomyślałam, że zrobię niespodziankę i przygotuję śniadanie. Otworzyłam lodówkę i zastanawiałam się na co rodzice mieliby ochotę.
- Mamie i tacie zrobię omlet . . . - pomyślałam, wyciągając jajka. - . . . a sobie i Maggie tosty. - po czym włączyłam toster.
Po chwili były gotowe, ale omlet potrzebował jeszcze kilku minut. Tymczasem zajęłam się stołem. Nagle usłyszałam głosy dochodzące z góry. Mama i tata już się obudzili. - pomyślałam. - A Maggie też zaraz zejdzie. - Ruszając się jak błyskawica zaparzyłam kawę i powykładałam jedzenie na stół.
- Co tak ładnie pachnie ? - usłyszałam głos mamy.
- Dzisiaj to ja jestem szefem kuchni. - oznajmiłam. - Mam nadzieję, że nie zatrujecie się tak jak ostatnio na imieninach u cioci.
Zaśmiała się.
- Och, nie przesadzaj. - uśmiechnęła się. - Przecież ta sałatka nie była aż taka zła . . .
- Nie była aż taka zła ? - do rozmowy wtrącił się tata. - Kochanie, ja po niej musiałem wypić dwie szklanki wody.
- Wsypało jej się odrobinę za dużo pieprzu. - usprawiedliwiała mnie mama. - To się zdarza. No więc co nam przygotowałaś ?
- Dla was omlet i świeżo zaparzona kawa, a ja i Maggie mamy tosty.
- Bźmi pyśnie ! - wykrzyknęła Maggie, dosiadając się do stołu. - A ty dlaćego jesteś taka śćęśliwa ?
- To jest tajemnica. - powiedziałam. - Wszystkiego dowiesz się jutro. - dokończyłam śniadanie. - No dobra, ja już będę się zbierać do szkoły. Maggie idziesz ze mną ?
- Tak, tylko muśę jeśćie ćoś wźiąć. - po czym pobiegła do swojego pokoju.
Ja w tym czasie wyszłam na dwór. Słońce musnęło mnie po twarzy swoimi ciepłymi promieniami. Po chwili obok mnie zjawiła się Maggie.
- No to jak, moźemy juź iść ? - spytała.
- Pewnie. - wzięłam ją za rękę.
Przez większą część drogi do szkoły szłyśmy w milczeniu. W pewnym momencie Maggie odezwała się :
- Nina, to plawda, źe Zayn będźie się źenić ?
- Skąd ci to przyszło do głowy ?
- No bo ćiytałam ośtatnio w intelnecie, źe poźnał jakąś śławną piśenkalke.
- To, że ją poznał nie oznacza, że od razu ma z nią wziąć ślub. - wyjaśniłam. - Zayn musi ją dobrze poznać, musi między nimi zaiskrzyć. Wtedy dopiero mogą zostać parą albo mogą zostać przyjaciółmi.
- Ćyli tak jak międźy tobą a Niall'em ?
- Rzeczywiście. - zaśmiałam się. - Tak jak między mną a Niall'em.
Powoli zbliżałyśmy się do szkoły.
- Odplowadziś mnie ?
Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Była 8:37.
- Okey, ale szybko. - po czym szybkim krokiem, a może nawet biegiem, ruszyłyśmy do przedszkola.
Pomogłam rozebrać się Maggie i zaprowadziłam ją do sali, gdzie znajdowały się już inne dzieci.
- To do zobaczenia. - uklękłam i pocałowałam ją w czoło. - Masz jeszcze dzisiaj jakieś dodatkowe zajęcia ?
- Mhm. - przytaknęła. - Nieśtety mam jeśćie dwie godźiny wkuwania jęźyka angielśkiego. 
- Nie przejmuj się. - pocieszałam ją. - Mama cię odbierze i na pewno pojedziecie kupić jakieś potrzebne rzeczy na jutrzejsze przyjęcie. 
- Właśnie, bo ja jutlo mam ulodziny. - wykrzyknęła.
- Muszę już lecieć. - podeszłam do drzwi. - Pa, baw się dobrze. - wyszłam z przedszkola i biegiem ruszyłam na swoje zajęcia.
Moja klasa właśnie wchodziła na salę. Pierwszy miałam W-F. Przebrałam się szybko i biegiem wypaliłam na salę.
- Nina King ? - nauczycielka sprawdzała obecność. - Czy jest na sali Nina King ?
- Jestem, proszę pani. - powiedziałam ostatkiem sił.
- Niestety, muszę ci zaznaczyć spóźnienie. - odparła.
Ustawiłam się na końcu szeregu.
- Wykonać rozgrzewkę. - poleciła nauczycielka. - Dzisiaj zagramy w siatkę z chłopakami.
Każdy rozgrzewał się na swój sposób. Inni się rozciągali, inni wykonywali swój własny zestaw ćwiczeń, a inni po prostu siedzieli na ławce i piłowali paznokcie. Utworzyliśmy trzy drużyny i zaczęliśmy grę. Nasza drużyna grała pierwsza, a przeciwnikami była drużyna Blanci. Na szczęście w mojej drużynie była Miley, ja i reszta chłopców, wiec byłam pewna, że wygramy ten mecz. Natomiast u Blanci z chłopaków był tylko Arthur. Pierwsza rozgrywała Blanca. Skupiła się, podniosła głowę i popatrzyła na mnie, a później na Arthura. Przeniosłam wzrok na niego, a wtedy wykonała serw. Był niski i mocny, ale chłopacy dobrze to rozegrali. Ostatnie odbicie należało do mnie Miałam zamiar zrobić ścięcie. Podskoczyłam i z całej siły odbiłam piłkę.
- Tak ! - wykrzyknęłam.
Dziewczyny z przeciwnej drużyny nie miały szans tego przyjąć. Teraz serwowała Miley. Wyszedł jej piękny serw, ale przeciwnicy też ładnie przyjęli. Do gry wkroczył Arthur. Zrobił niezłe ścięcie, ale Miley pięknie to przyjęła. Podała do Jonasza, a on do mnie. Znów miałam zamiar zrobić ścięcie i znów się udało. Po kilkunastu rozegraniach nasza drużyna zwyciężała. Było 17 : 08. Teraz piłka była w rękach przeciwników. Serwowała Blanca. Znowu skierowała wzrok na mnie, a później na Arthura. Uczyniłam to samo. Wtedy niezapowiedzianie odbiła piłkę. Gdy się ocknęłam było już za późno. Piłka z wielką mocą uderzyła we mnie. Bezwładnie upadłam na podłogę. Wszyscy zbiegli się nade mną.
- Nina, wszystko w porządku ? - spytała nauczycielka.
- Tak, tak. To tylko drobne stłuczenie. - wstałam, jęcząc. - Nic mi nie jest. Możemy grać dalej.
- Ale jesteś pewna ?
- Tak, jestem.
- Mocna dziewczyna. Dobra, no więc gramy dalej. - oznajmiła. - Blanca, rozgrywasz. 
Blanca ponownie skupiła się, ale tym razem nie spojrzała się w moją stronę, ani w stronę Arthura. Nagle zakręciło mi się w głowie. Znów upadłam na podłogę. Gdy się ocknęłam koło mnie klęczał Arthur.
- Co się dzieje ? - spytał.
- Nie wiem, zakręciło mi się w głowie. - próbowałam wstać, ale za bardzo bolała mnie głowa i nie mogłam.
- Arthur, zanieś ją do pielęgniarki. - odezwała się nauczycielka.
- Dobrze. - odparł, wziął mnie na ręce i wyszedł z sali.
Gabinet pielęgniarki znajdował się w budynku przedszkola. W takim razie musieliśmy iść tak przez cały korytarz i podwórze, na którym z pewnością były przedszkolaki, w tym Maggie.
- Teraz jesteś lżejsza niż kiedyś. - odezwał się, gdy szliśmy przez korytarz.
- Dzięki ? - spytałam. - Wiem, że chciałeś się podlizać nauczycielce, ale teraz możesz mnie postawić na ziemię.
- Nie chciałem się podlizać. Chciałem być tylko koleżeński. - wyjaśnił. - Ale skoro chcesz iść o własnych siłach to proszę. - postawił mnie na podłodze, na samym środku korytarza. Nie było niczego, żeby się podeprzeć. Zachwiałam się. W ostatniej chwili Arthur mnie złapał.
- Nadal chcesz iść o własnych siłach ? - spytał z uśmieszkiem, biorąc mnie z powrotem na ręce.
- Arthur, przestań się drażnić. - chciałam być oburzona, ale chyba mi nie wyszło, bo po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Uwielbiam się z tobą drażnić. - odparł. - Pamiętam te czasy, gdy się z tobą drażniłem. Jak ty wtedy śmiesznie wyglądałaś. Chciałaś być oburzona, ale to ci nigdy nie wychodziło, bo zawsze wybuchałaś śmiechem.
- Chodźmy już.
- odezwałam się, chcąc odgonić wspomnienia. - Pielęgniarka nie będzie czekać.
Ruszyliśmy w stronę drzwi prowadzących na podwórze. Na zewnątrz przedszkolaki bawiły się na placu. Przeszliśmy koło nich i ruszyliśmy po schodach. W pewnym momencie Arthur zatrzymał się.
- Co się dzieje ? - spytałam.
- Wszystko w porządku. - odparł. - Po prostu zmęczyłem się.
- Patrzcie, zmęczył się.
- powiedziałam z lekką kpiną. - Takie ciacho na całą szkołę, wszystkie dziewczyny za nim szaleją, dwa razy w tygodniu chodzi na siłownię, a teraz mówi, że się zmęczył.
 Zrobił obrażoną minę.
- No dobra. - uśmiechnęłam się.
Już bez żadnych przeszkód dotarliśmy do pielęgniarki. Po obejrzeniu mojej prawej ręki stwierdziła, że mam wybity bark, założyła mi opatrunek i poleciła żebym pojechała jak najszybciej do lekarza.

* w tym samym czasie *

Liam

Wszystkie rzeczy już spakowane. Była 11:41. Wylot mieliśmy o 13:22, więc zostało nam jeszcze trochę czasu. Poszedłem do swojego pokoju i usiadłem przy pianinie. Nie pamiętałem już kiedy ostatnio grałem. Przejechałem palcami po klawiszach. Dźwięki były mi znane, ale wydawały się obce. Zagrałem coś naszego - Moments. To była moja ulubiona piosenka. Po chwili uświadomiłem sobie, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłem głowę i zobaczyłem przed sobą Niall'a.
- Nie przestawaj. - powiedział. - Lubię słuchać jak grasz.
Spełniłem jego prośbę i dokończyłem utwór.
- Jak myślisz, siostra Niny ucieszy się z naszych odwiedzin ? - spytałem.
- No pewnie. - odpowiedział bez najmniejszego wahania. - Maggie nas uwielbia i szaleje za Zayn'em.
- Kto za mną szleje ? - usłyszeliśmy głos, a później do pokoju wkroczył Zayn.
- Maggie, siostra Niny. - wyjaśnił Niall. - Podobno cały czas mówi o tobie i śpiewa tylko twoje kwestie.
- Och. - westchnął Zayn.
- Skoro jest nas większa część zespołu . . . - uśmiechnąłem się. - . . . to może wybierzemy piosenkę, którą zaśpiewamy ?
- Dobry pomysł. - przytaknął Niall. - Zastanawiałem się nad Kiss You, Heart Attack albo Best Song Ever.
- Może Best Song Ever. - poparłem. - Tam Zayn ma niezłe solówki. Co o tym myślisz ? - zwróciłem się do Zayn'a.
- Może być, ale myślałem o Rock Me.
- To też jest dobre. - przytaknął Niall.
- Normalnie, tragedia. - westchnąłem. - Zayn, idź po Louis'a i Harry'ego. Może oni mają jakieś pomysły.
Zayn wybiegł, a po kilku minutach był z powrotem, włócząc za sobą Harry'ego i Louis'a.
- O co chodzi ? - spytał zaspanym głosem Harry.
- Jak wiesz, jesteśmy zaproszeni na przyjęcie urodzinowe do Polski. - zacząłem. - Mamy prezenty, spakowaliśmy już walizki, wylot mamy o 13:22, ale jest pewien problem. Nie mamy piosenki i stwierdziliśmy, że wy nam pomożecie.
- Okey, no to do roboty. - Louis klasnął w dłonie. - Chcecie szybkie czy wolne kawałki ?
- Takie . . . w miarę. - odparł Zayn.
- No to może Teenage Dirtbag ? - zaproponował Harry.
- Super. - krzyknąłem. - O to nam chodziło. Mówiłem, że nam pomogą.
- Okey, no to zaczynamy. - powiedziałem i wziąłem się za rozdawanie mikrofonów. - Może skorzystamy z - podkładu z YouTube ?
- Wiesz, co ? Lepiej zadzwonię po Josh'a i resztę chłopaków. - zaproponował Niall i wykręcił numer.
Po chwili zjawili się koło nas chłopcy.
- No więc, co chcecie zaśpiewać ? - spytał Josh.
- Teenage Dirtbag. - odpowiedzieliśmy chórem.
Przeszliśmy do pokoju muzycznego, gdzie znajdowały się wszystkie instrumenty.
- Okey, to zaczynamy. - powiedział Harry.
Każdy po kolei śpiewał swoją kwestię. Na koniec Louis odezwał się :
- Uważam, że wyszło nam nieźle. Musimy jeszcze trochę refren poprawić.
- Och, Louis - odezwał się Niall. - Daj spokój. Wyszło nam fantastycznie ! Myślę, że Maggie spodoba się niespodzianka.

* po szkole *

Nina

Zamówiłam taksówkę i wybrałam się do pierwszego lepszego hotelu. Musiałam przecież zarezerwować pięć pokoi. Gdy zajechałam przed hotel odezwał się dzwonek mojego telefonu. Dzwoniła mama.
Nina, gdzie jesteś ?
Rozejrzałam się.
Jestem na ulicy Jana Pawła II, koło hotelu The Westin Warsaw.
A po co ty tam jesteś ?
Dowiesz się jutro. - szłam w kierunku hotelu. - To dla Maggie.
Dzwoniła pani dyrektor i mówiła, że jesteś poszkodowana, to prawda ?
Tak, wypadek na W-F. To nic poważnego.
Mam nadzieję.
Odbierz dzisiaj Maggie ze szkoły i weź ją na jakieś małe zakupy na jutrzejsze przyjęcie. Proszę. powiedziałam błagającym głosem. - Potrzebuję trochę wolnego czasu, żeby to wszystko ogarnąć.
Dobra, coś wymyślę. Uważaj na siebie.
Okey. - rozłączyłam się i weszłam do hotelu.
W środku było przytulnie i nowocześnie. Na samym środku stała kanapa, a obok niej stół. Dalej były ogromne schody, pnące się w górę. Podeszłam do recepcji i spytałam :
- Czy mają państwo wolne pokoje ?
- Tak, w czym pomóc ?
- Chciałabym zarezerwować 5 pokoi. Najlepiej obok siebie.
- Dobrze, ale proponuję jeden wspólny pokój podzielony na 7 pomieszczeń : 5 pokoi, łazienka i salon.
- Brzmi świetnie. W jakiej cenie ?
- Za jedną noc 1.200 zł.
- To nie drogo. Mam teraz zapłacić czy później ?
- Jak pani wygodnie. To na kogo zarezerwować ?
- Nina Król. - spojrzałam na wyświetlacz komórki. Była 16:02. - Niedługo powinni się zjawić lokatorzy. - po chwili w mojej ręce zadrżał telefon i dobiegł mnie dźwięk mojego dzwonka. Dzwonił Niall. - - Przepraszam na chwilę. - po czym pospiesznym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi. Odebrałam.
- Cześć. - wypaliłam pierwsza. - Gdzie jesteście ?
- Na lotnisku. Właśnie wsiadamy do taksówki, a ty ?
- Powiedzcie kierowcy żeby jechał na ulicę Jana Pawła II przy hotelu The Westin Warsaw. Tam się spotkamy. Uważaj na siebie. Kocham cię. Do zobaczenia na miejscu.
Ja ciebie też. Już nie mogę się doczekać . . .
Rozłączyłam się i czekałam ze zniecierpliwieniem na taksówkę. Mijały kolejne minuty, a oni wciąż nie przyjeżdżali. W końcu po hotel podjechała taksówka. Powoli zatrzymywała się. Po chwili zaczęli z niej wysiadać jacyś mężczyźni. Wszyscy ubrani w dresy. Jeden z nich, zauważając mnie, pobiegł w moim kierunku. Rozpoznałam, że to Niall. Już mieliśmy się przytulić, gdy nagle zatrzymał się.
- Co ci się stało w rękę ? - spytał.
- To nic poważnego. Wypadek na W-F. - uśmiechnęłam się. - Chodź, przytul mnie.
On ostrożnie przycisnął mnie do siebie. Znów poczułam jego serce tętniące tuż przy moim. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Co się dzieje ? - spytał, puszczając mnie.
- Nic, po prostu coś mi wpadło do oka. - dałam mu solidnego buziaka w usta. - Chodź, przywitam się z wszystkimi.

* wieczorem; hotel *

Niall

Wszystko było załatwione. Sala, nagłośnienie, instrumenty . . Jeszcze nie mogłem napatrzeć się na Ninę, chociaż już musiała iść.
- Będę tęsknił. - powiedziałem, gdy wyszliśmy na zewnątrz budynku. - Zadzwoń jak przyjedziesz do domu, dobrze ?
- Chyba już dzisiaj nie dam rady. Jestem zbyt zmęczona.
- No to daj buziaka i jedź, bo na pewno się o ciebie niepokoją.
Wykonałam prośbę, a po chwili, nawet nie wiem kiedy, zjawiła się obok mnie taksówka.
- Do zobaczenia jutro. - odparł na pożegnanie i zamknął drzwi.

***************************************************************************************************************

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział XIII

* następnego dnia *

Miley

Wstałam o 7:00. Pierwszą myślą, jaka przeszła mi przez głowę, była Nina. Jak się czuje po rozłące z Niall'em ? Postanowiłam do niej napisać :
- Hej, pora wstawać pani Horan :) Jak się czujesz ? Wczoraj wyglądałaś fatalnie i jeszcze Arthur. -
Poszłam wziąć prysznic. Gdy przyszłam zauważyłam, że dostałam SMS-a. Jak się domyśliłam był od Niny :
- Hej, dziękuje, że mnie obudziłaś :p Tęsknię za Niall'em. Gadałam z nim wczoraj na video chacie, ale nadal mi go brakuje . . . -
Co ?! Ona gadała z Niall'em ? Szybko odpisałam :
- Czemu nic mi nie powiedziałaś ? Wpadłabym i może spotkałabym Zayn'a -
Otworzyłam szafę i wybrałam to :
                                                             

Uczesałam się w kucyk i weszłam jeszcze na TT, żeby oznajmić całemu światu, że jestem przyjaciółką najszczęśliwszej dziewczyny na świecie :
- Słuchajcie, a może raczej czytajcie :) Niall Horan z One Direction już nie jest sam ! Moja przyjaciółka Nina Król (Nina King) jest w związku z nim i jest najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. -
Dodałam to, a po chwili pojawiły się już pierwsze komentarze :
- Co ?? Od kiedy ? -
- Złóż jej gratulacje ode mnie. Niall ma szczęście ;) -
Jeszcze inny, nieco obraźliwy, głosił :
- Ten irlandzki farbowany gnój ma dziewczynę ? Żal mi ich. Przecież od razu wiadomo, że z tego związku nic nie będzie. On już na pewno wyrywa jakieś panienki, a Nina o tym nie wie. Biedna. Nie zdaje sobie sprawy co ją czeka. -
Sprawdziłam kto napisał ten wpis. Był od jakieś MuffinGirl7_7. Chciałam skierować do niej parę niemiłych słów, ale się powstrzymałam. 
To jest ktoś ze szkoły. - powiedziałam na głos. - Może to Arthur ? Nie, on nie byłby taki i skąd nazwa MuffinGirl7_7 ? To na pewno jakaś dziewczyna. - wstałam z ruszyłam do drzwi. Już miałam wychodzić, gdy nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i ukazał mi się Zayn Mailk. Odebrałam.
Cześć Miley, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - usłyszałam.
Hej, no coś ty. Co u ciebie ?
Och . . dużo się dzieje. Stęskniłem się za tobą.
Ja też. Chętnie pogadałabym dłużej, ale muszę lecieć do szkoły. Nie gniewaj się.
Okey. Zadzwonię później. Paa.
Pa. - rozłączyłam się. Zeszłam na dół, a w kuchni zastałam mamę przygotowującą śniadanie.
Cześć. - przywitałam się.
- Hej. Podwieźć cię ?
- Nie, dzięki. Przejdę się.
Zjadłam śniadanie i wyszłam na dwór, kierując się do szkoły. Przez całą drogę myślałam kim może być ta MuffinGirl7_7. Żadna osoba nie przychodziła mi do głowy . . 

* w szkole *

Nina

Czułam się obserwowana. Gdy szłam korytarzem wszyscy gapili się na mnie. Tak jakbym była ubrana w coś dziwnego, ale nic takiego na sobie nie miałam. Może tylko :
                                                                     

Czułam na sobie ich wzroki. W pewnym momencie podeszło, a raczej podbiegło, do mnie kilka dziewczyn z młodszych klas. 
Słyszałam, że jesteś w związku z Niall'em Horan'em. Kocham go jak i kocham ciebie. - powiedziała jedna z nich. - Gratuluję i życzę szczęścia. - po czym uśmiechnęła się do mnie.
Dziękuje. - odwzajemniłam uśmiech. - A skąd wiecie, że z nim jestem ?
Na Twitterze już o tym się mówi. - odparła druga z dziewczyn. - Nie czytałaś ?
Yyy . . . rano nie miałam czasu. Macie przy sobie telefon ?
Pewnie. - wykrzyknęły wszystkie, po czym każda wyciągnęła swój i podstawiła mi pod nos. 
Nie wiedziałam, z którego skorzystać, więc wybrałam pierwszego z brzegu. Weszłam ma TT i zobaczyłam wszystkie komentarze pod wpisem Miley. Musiałam usiąść. Nie wierzyłam, że było tyle negatywnych. 
Dzięki, że pozwoliłyście mi skorzystać. - powiedziałam i oddałam telefon. - Muszę lecieć.
Czekaj . . . - odezwała się dziewczyna, od której pożyczyłam telefon. - Mogę autograf ?
Nie jestem jeszcze przyzwyczajona od rozdawania autografów. - odparłam. - Ale mogę spróbować. - zaczęłam coś gryzmolić. Gdy skończyłam odparłam :
No coś tam wyszło, ale teraz na serio muszę lecieć. - odwróciłam się i ruszyłam w stronę stołówki. Wchodząc do niej wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć. Szukałam wzrokiem Miley nie zważając na ich. Gdy ją w końcu znalazłam ruszyłam w jej kierunku. Siedziała z Sally. Opadłam na krzesełko obok niej. 
Jak się miewa pani Horan ? - przywitała mnie Sally.
Nie żartuj sobie. - wypaliłam. - Teraz w szkole mam przerąbane. Gdy idę korytarzem wszyscy dziwnie na mnie patrzą . . .
Bo ci zazdroszczą. - przerwała mi Miley - Jesteś w związku z Niall'em. W szczęśliwym związku. Kochasz go, on kocha ciebie. Wiele dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu. Codziennie dzwoni do ciebie i gadacie na video chacie. Traktuje cię lepiej niż własne jedzenie . .
Miley, przestań. - krzyknęłam - Jeżeli rzeczywiście mi zazdroszczą to mogliby zachować te komentarze dla siebie. - wyciągnęłam telefon i pokazałam jej komentarze na TT.
O co chodzi ? - spytała Sally, wgryzając się w kanapkę.
Nasza kochana Miley umieściła na Twitterze wpis ogłaszający, że Niall nie jest już sam. - wyjaśniłam. - Przed chwilą gadałam z pierwszoklasistkami. Gratulowały mi i życzyły szczęścia.
No widzisz. Czego się boisz ? - spytała Miley. - Wszyscy w szkole cię lubią. Nie bez powodu jesteś przewodniczącą samorządu szkolnego.
Musi być choć jedna osoba, która mnie nienawidzi. - powiedziałam do siebie. - I musi to być osoba ze szkoły.
Czemu ? - spytała Sally.
Bo tu mnie każdy zna. To musi być ktoś, kto ukrywa się pod pseudonimem MuffinGirl7_7.
A co to MuffinGirl7_7 napisała ? - pytała dalej.
- Bardzo obraźliwe słowa na temat Niall'a. - wyjaśniła Miley. - Nie chciałabyś ich słyszeć.
- Nie wierzę, że ktoś mógł napisać takie słowa pod jego adresem. - miałam łzy w oczach. - Przecież on jest taki miły, słodki i opiekuńczy. Nigdy nikomu nic złego nie zrobił. Dlaczego ktoś mógł być tak podły. Dlaczego ? - nie wytrzymałam. Uderzyłam pięściami w stolik i wybiegłam ze stołówki, a łzy same popłynęły po moich policzkach. Sally i Miley pobiegły za mną. Kierowałam się do toalety popychając i potrącając wszystkich uczniów. Weszłam do kabiny, a parę sekund później wbiegły dziewczyny. Na szczęście nikogo tam nie było, więc mogła ryczeć do woli.
- Nina, przestań płakać. - uspokajała mnie Sally. - To nic nie da. Otwórz kabinę.
- Nie ! - krzyknęłam. - Zostawcie mnie z spokoju. Chcę być sama i wszystko sobie poukładać.
- Niby co chcesz poukładać ? - spytała Miley. - Wszystko jest jasne. Ktoś z tej szkoły nienawidzi ciebie i Niall'a. I musi to być jakaś dziewczyna, bo żaden chłopak nie będzie się ukrywał pod nazwą MuffinGirl7_7. 
- Nina, otwórz. Proszę. - błagała mnie przyjaciółka.
Wykonałam prośbę, choć długo się ociągałam.
- Mam nadzieję, że Niall tego nie czytał. - usiadłam na podłodze koło grzejnika. - Co by było gdyby . . . - kolejna dawka łez popłynęła po moich policzkach. - Nawet nie chcę o tym myśleć.
- Za 5 minut kończy się przerwa. - poinformowała mnie przyjaciółka.
- Trzeba się ogarnąć. - wstałam i podeszłam do lustra. Poprawiłam włosy i wytarłam rozmazany tusz do rzęs na policzkach. - I jak wyglądam ?
- Nie jest źle. - usłyszałam głos dobiegający z innej części toalety.
Dziewczyny odwróciły się, ale ja nie potrzebowałam. Wszędzie rozpoznałabym ten głos. To była Blanca.
- Co ty tutaj robisz ? - spytała Miley. - Nie powinnaś teraz kleić się do Arthura ?
Zaśmiała się. 
- Chyba żartujesz. - powiedziała kpiącym głosem. - On mnie nie obchodzi. Chciałam tylko wzbudzić zazdrość w Ni... - urwała. 
Wtedy to ja się odwróciłam. Nie mogłam już znieść jej głosu a co dopiero widoku.
- Wiesz co ? Zostaw mnie i moich bliskich w spokoju ! - wypaliłam.
- Spokojnie. Nie denerwuj się tak. - mówiła. - Nic ci nie zrobiłam.
- Tak, jasne. - powiedziała sarkastycznie. - Chciałabym w to wierzyć.
- No mówię prawdę. - powiedziała łagodnie. - A jak tam twój Niall ?
- Skąd wiesz ?
- Myślisz, że ty masz tylko dostęp do Twittera ? 
Nagle wszystko zaczęło mi się układać. To Blanca wysłała ten obraźliwy komentarz. No tak ! Czemu wcześniej na to nie wpadłam ? Moje rozmyślania przerwał dzwonek ogłaszający koniec przerwy na lunch. Blanca powoli wychodziła z toalety. Podeszłam do niej i chwyciłam ją mocno za ramię.
- Musimy pogadać. - wyszeptałam jej do ucha, tak żeby przyjaciółki mnie nie słyszały. - Najlepiej po szkole. Spotkamy się w parku, dobrze ?
- Dobrze, a teraz mnie puść. - powiedziała opanowanym głosem. - To boli.
Puściłam ją. Wyszła jak gdyby nigdy nic. My także to zrobiłyśmy. 

* po szkole; w parku *

Zniecierpliwiona czekałam na Blancę. Może bała się przyjść ? - pomyślałam. - Ja też bym się bała. Po chwili zauważyłam osobę zbliżającą się do wejścia parku. Szła pewnie, ale na jej twarzy można było zobaczyć niepokój i strach. Gdy do mnie podeszła od razu wypaliła :
- Czego ode mnie chcesz ?
- No więc tak. - zaczęłam. - Czytałaś ten wpis Miley, tak ?
- Tak, no i . . ? O tym chciałaś ze mną pogadać ?
- Nie, nie o tym. Chociaż to jest trochę z tym związane. - wyjaśniłam - Chodzi o ten trzeci komentarz. - - Wiem, że ty go napisałaś. Czemu taka jesteś ?
- Popatrz, domyśliłaś się. - powiedziała raczej do siebie, niż do mnie. - A ja chciałam być taka ostrożna.
- Czemu to zrobiłaś ? - miałam łzy w oczach.
- Przecież ty na tym nie ucierpiałaś. - wyjaśniła. - Wręcz przeciwnie. Jeszcze zostałaś pocieszona.
- Nie chodzi mi o siebie. Czemu napisałaś tak o Niall'u ?
- Bo go nienawidzę. - powiedziała spokojnym, opanowanym głosem. - Nie rozumiem po co farbuje włosy. Przecież on jest brunetem. Po co wariuje na scenie. Nie może być tak opanowany jak Zayn albo Liam.
- Skąd ty ich wszystkich znasz ? - spytałam, ocierając łzy.
- Moja siostra się nimi interesuje. Co chwile o nich mówi . . . - urwała.- Szczególnie "wielbi" Harry'ego. Z resztą, po co ja ci to mówię ?
Spojrzałam na wyświetlasz komórki. Była 17:38.
- Chyba wszystko sobie wyjaśniłyśmy. - odezwała się. - No to cześć. - rzuciła i ruszyła w stronę bramy.
Ja także tak postąpiłam.

***************************************************************************************************************

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział XII

* jeszcze tego samego dnia; w domu *

Nina

Próbowałam dodzwonić się do Niall'a, ale nie odbierał. Weszłam na laptopa i otworzyłam video chat. Po 2 godzinach trafiłam na Liam'a.
Hej, miło cię znów zobaczyć. - zaczęłam. - Co tam porabiasz ? Jak tam Niall ?
Hej, ciebie również. U mnie duuuuużo pracy. Niall nie może przestać o tobie mówić. Ciągle tylko Nina i Nina . . . Na nagraniach jest rozkojarzony i buja w obłokach. 
Aż tak źle ?
Po chwili wpadł Niall z mokrą głową.
Cześć kochanie. - krzyknął.
Cześć. A ty co ? 
Byłem pod prysznicem. A ty nie powinieneś już iść do Danielle ? - zwrócił się do Liam'a.
Co ?! Nie. Nie byliśmy dzisiaj umówieni.
Niall powiedział coś na ucho Liam'owi.
Ej, nie ładnie jest mówić na ucho przy towarzystwie. - zaśmiałam się.
Po chwili Liam zszedł z fotela i wyszedł z pokoju. Niall się rozsiadł.
No to teraz mamy czas tylko dla siebie. Co porabiasz ? 
Czekaj. Przedstawię ci moją siostrzyczkę. - rzuciłam i już nie było mnie w pokoju.
Po kilku minutach przyprowadziłam Maggie, ale nigdzie nie widziałam Niall'a. Po chwili zauważyłam małą karteczkę przypiętą do monitora z napisem :
- Zaraz wracam. Troszeczkę zgłodniałem. :) -
Po kilkudziesięciu minutach ujrzałam Niall'a obładowanego jedzeniem. Gdy już rozsiadł się z powrotem na krześle, powiedziałam :
Niall, chciałabym ci przedstawić moją siostrę Maggie.
Witaj, Maggie. Ja jestem Niall Horan.
Ź One Direction  ?
Tak, z One Direction.
Usłyszałam z dołu głos mamy :
Maggie, choć się kąpać.
No niestety musisz już iść. - odparłam. - Pożegnaj się jeszcze z Niall'em.
Maggie przesłała mu buziaka i już jej nie było.
Masz słodką siostrzyczkę. 
O, dziękuję. A propos niej. Mam taką małą prośbę. Ona niedługo ma urodziny i chciałam jej dać na prezent waszą piosenkę. 
Yyy...co ?
No chodzi mi o to, żebyście przyjechali tu do Polski i zaśpiewali dla niej jakąś piosenkę.
No nie wiem czy będziemy mieli czas...
No proszę, Zrób to dla niej. Ona was kocha. Co chwilę śpiewa wasze piosenki, no i nie może przestać mówić o Zayn'ie.
Coś wymyślimy. A tak w ogóle to kiedy ona dokładnie ma urodziny ?
Piątego września . . .
Nina, ty też już schodź. Jest późno. - usłyszałam głos mamy.
Niestety muszę już iść. Przemyślcie to jeszcze, a jak coś to daj znać.
Kocham cię.
Ja też. - rozłączyłam się. Zeszłam na dół. Mama czekała z kolacją. Nie zdążyłam nawet przełknąć kęsa, bo wypaliła :
I jak, pogadałaś sobie z tym twoim Neill'em ?
Chciałam już odpowiedzieć, ale wyręczyła mnie Maggie :
Jak juś to z Niall'em, mamusiu.
Zrobiłam wielkie oczy na Maggie.
A ty od kiedy interesujesz się One Direction ?
Co cię to obchodzi. - pokazała mi język i pobiegła do swojego pokoju.
Co jej się stało ? - spytała mama.
Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć. - ruszyłam za nią. Zatrzymałam się przed drzwiami jej pokoju. Przyłożyłam ucho do drzwi i usłyszałam dźwięki "Story Of My Life". Maggie ma gust. - pomyślałam. Pocichutku zapukałam. Muzyka przestała grać. Usłyszałam drobniutkie kroki, a po chwili ujrzałam przed sobą Maggie.
Możemy pogadać ? - spytałam niepewnie.
Wchoć. - chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do pokoju. Bardzo rzadko wchodzę do jej pokoju, chyba że mam coś zabrać. To co zobaczyłam nie było nawet tym czymś, co mają niektóre prawdziwe fanki One Direction. Ona miała tu prawdziwe sanktuarium. Łóżko było okryte kocem One Direction, na którym leżało 5 poduszek z twarzami chłopców. Obok niego stała mała szafka nocna, na której stała mała lampka nocna One Direction. Na regałach, oprócz książek z kucykami Pony, zauważyłam także książkę "One Direction - Siła Marzeń",poradnik One Direction na 2013. i mnóstwo płyt,a na ścianach było pełno plakatów.
Nina ! - szturchnęła mnie Maggie. - Chciałaś źe mną pogadać, tak ? To śłucham.
Bez słowa podeszłam do odtwarzacza CD i wyłączyłam pauzę, która trwała od mojego wejścia. Dobiegły mnie ostatnie dźwięki "Story Of My Life''. Później była "Diana". Usiadłam obok Maggie i zaczęłam :
Od pewnego czasu zauważyłam, a może raczej usłyszałam twoje śpiewanie piosenek One Direction....
No to co ? Ty teź śpiewaś.
W sumie racja, ale nie tak jak ty. Codziennie słyszę jakieś dźwięki z twojego pokoju. Jeżeli lubisz One Direction to powiedz.
Ja . . . ja ich KOCHAM !! - krzyknęła. - A szczególnie Zayn'a. - to zdanie powiedziała już trochę ciszej.
Ja też ich kocham, ale najbardziej Niall'a. 
Po tych słowach zapadła cisza. W końcu odezwałam się żeby ją przerwać :
Okey, no to chyba wszystko sobie wyjaśniłyśmy. - wstałam i ruszyłam do drzwi. Wychodząc z jej pokoju odprowadzały mnie dźwięki "You & I". Poszłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic i weszłam do łóżka. Długo myślałam o urodzinach Maggie i chłopakach. Mam nadzieję, że wszystko wypali... - pomyślałam i w końcu zasnęłam.

**************************************************************************************************************
Wiem, że sporo czasu minęło zanim ten rozdział wszedł w spis treści tego bloga. Powstawał przy dźwiękach albumu Midnight Memories. Mam nadzieję, że wyszedł fajnie :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Bardzo zależy mi na waszych komentarzach, więc jeśli moglibyście to dodawajcie :)