niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział XV

* następnego dnia *

Louis

Zastanawiałem się czy zadzwonić do Niny. bardzo mi jej brakowało przez te ostatnie kilka tygodni. Nawet wczoraj nie zdążyliśmy porozmawiać. Kochałem ją bardziej niż Niall. On na nią nie zasługiwał.
- Muszę się go pozbyć. - powiedziałam, idąc do łazienki. - Tylko jak ?
- Kogo chcesz się pozbyć ? - usłyszałem za sobą znajomy kobiecy głos.
Odwróciłem się. Na przeciwko mnie stała Nina.
- Yyy . . . pająka. - wybąkałem. - Jak sie tu dostałaś ?
- Liam mnie wpuścił. - uśmiechnęła się.
Jej uśmiech był olśniewający i piękny. Zrobiło mi się gorąco. Musiałem usiąść.
- Coś się stało ? - spytała, podchodząc do mnie
- Wszystko w porządku. Chyba w pokoju jest za duszno. - szybko podszedłem do okna żeby je otworzyć, a także ukryć przed nią swoją twarz. - O której twoja siostra wyprawia przyjęcie urodzinowe ?
- Nie wiem. - zamyśliła się. - Równo o 14:00 zacznie się moja niespodzianka, więc teraz możecie się wyspać i zrobić wszystko to co macie zamiar zrobić później. Maggie może was trzymać w "swoich objęciach" nawet do północy. - uśmiechnęła się. - Kto wpadł na pomysł ubrania się w dresy ?
- Yyy . . . ja. - skłamałem. Naprawdę pomysł dał Zayn. - Pobiegamy ?
- Chciałabym, ale nie mogę. - ruchem głowy wskazała na prawą rękę.
- Co się stało ?
- Wypadek na W-F. Nic poważnego, tylko wybity bark.
- Nic poważnego ? Jedziemy na pogotowie. - rzuciłem, szukając portfela. - No dalej, zbieraj się.
- Louis, serio. Nie trzeba. - chwyciła mnie za rękę. - Dziękuję, że się o mnie troszczysz, ale jeżeli pojedziemy i nastawią mi bark, będzie jeszcze bardziej boleć.
- Jesteś pewna, że nie chcesz jechać ?
- Tak, no to może się przejdziemy ?
- Okey. - ruszyłem do drzwi.
- Czekaj, a może by się jakoś zamaskować ?
- A po co ?
- No w końcu to jest Warszawa i tutaj jest dużo waszych fanek.
- Masz rację. - poszukałem czegoś na przebranie. - Ja chciałbym jeszcze trochę pożyć.
Zaśmiała się.
- No to jak, idziemy ? - spytała.
- Oczywiście, że tak.

* kilka minut przed przyjęciem urodzinowym Maggie; na sali *

Nina

Starałam się uspokoić, ale to mi nie wychodziło. Spojrzałam na chłopaków. Byli opanowani i spokojni, a uśmiech gościł na ich twarzach. Podeszłam do nich i spytałam :
- Jak wy to robicie ?
- Ale co ? - spytał Zayn.
- No, że jesteście tacy opanowani i spokojni przed koncertem.
- Lata praktyki, kochanie. - zaśmiał się Niall, a później spojrzał na wyświetlacz komórki. - No dobra chłopaki, zbieramy się.
Wyszłam przed salę i czekałam na mamę. Po chwili podjechała. Maggie szybko wysiadła z samochodu i pobiegła w moim kierunku.
- Ćeść. - przywitała mnie. - Ćo jest w tamtej sali ?
- Niespodzianka. - wzięłam ja za rękę. - Tylko zakryj oczy.
Ruszyłyśmy w stronę sali. Gdy weszłyśmy światła były pogaszone a na scenie poruszały się postacie. Po chwili muzyka zaczęła grać. Maggie ścisnęła mocniej moją rękę i odsłoniła oczy. Wtedy włączono światło i Harry zaczął śpiewać. Maggie śpiewała razem z nim. Patrzyłam na nią z boku. Wyglądała na najszczęśliwszą pięciolatkę na świecie. Nie dziwiłam się jej. W końcu ja też chciałabym mieć takie urodziny. Chłopcy zeszli ze sceny i ruszyli w naszym kierunku. Maggie była w niebo wzięta. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i chwycił mnie w talii.
- Prezent się udał. - wyszeptał mi do ucha. - Maggie jest zachwycona.
Po głosie poznałam, że to był Niall.
- No wiem. - odparłam. - A ty nie powinieneś teraz śpiewać ?
- Powinienem i dlatego podszedłem do ciebie. Ta zwrotka nie opisuje nas, ale jest dla ciebie. - po czym dał mi buziaka i zaczął śpiewać.
Gdy skończyli piosenkę każdy zaczął mocno ściskać Maggie i składać jej życzenia. Nagle Liam gdzieś wyszedł. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Może ktoś do niego dzwonił. Na przykład Danielle. Po chwili jednak wrócił, trzymając w rękach jakieś pudełko.
- A teraz  . . .  - odezwał się Harry. - . . . Czas na prezent. Taki wspólny. Od nas.
Maggie podbiegła do Liam'a. Dała mu buziaka i odebrała prezent. Zaczęła go rozpakowywać. Po chwili usłyszeliśmy ciche szczekanie a z pudełka wyskoczył mały Maltańczyk.
- Jeśt śłodki ! - wykrzyknęła.
- Naprawdę nie trzeba było. - odezwała się mama.
- Mówiłam, żadnych prezentów. - dopowiedziałam. - Już wystarczy to, że tu jesteście . . . 
- No ale nie wypada tak z pustymi rękoma. - wtrącił się Liam.
- No dobra. - zakończyłam naszą "mini" kłótnię. - A teraz czas na poczęstunek.

* 2 godziny później *

Niall

Poprosiłem Ninę o spacer. Potrzebowałem tego. Tak długo byliśmy rozdzieleni. Szliśmy wzdłuż drzew rozciągających się obok ścieżki w parku. Szliśmy ze splecionymi palcami. Nagle puściłem jej dłoń. Nie wiedziała co się dzieje. Szybko objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej siebie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tęskniłem. - wyszeptałem jej do ucha. - Tak bardzo tęskniłem za tobą.
- Ja też . . . Nawet nie wiesz jak brakowało mi ciebie.
Stanęliśmy. Zachód słońca we Warszawie był niesamowity. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Czułem, że ktoś nas obserwuje. Nie zważałem na to. Miałem gdzieś paparazzi. Miałem gdzieś, że jutro pojawią się newsy o tym, że byłem w Polsce. Najważniejsza dla mnie była Nina. W tej chwili liczyło się tu i teraz. Ogarnęło mnie ciepło. Ciepło jej spojrzenia.
- Ale teraz jesteśmy razem i nic ani nikt nas nie rozdzieli. - po czym pocałowałem ją.
Nikt z nas nie chciał przerwać tej chwili. Chwili, która będzie trwała wiecznie. Chwili, która zostanie w mojej pamięci na zawsze . . .

* 3 tygodnie później *

Nina

Czułam, że Maley i Sally odwróciły się ode mnie. Dziś w szkole to totalnie masakra. Tylko zwykłe "cześć" i nie więcej. Nie wiedziała co się dzieje. Teraz więcej czasu spędzały w towarzystwie Blanci. Niby pod pretekstem jakiegoś projektu. Na trzeciej przerwie zebrałam sie i postanowiłam z nimi pogadać. Odciągnęła je od Blanci i zaczęłam :
- Dziewczyny co  się z wami dzieje ?
Patrzyły się to na mnie to na siebie. Jakbym była jakąś wariatką.
- No ? Odpowiedzcie mi.
- Chodzi o to, że . . . - odezwała się Miley.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś, ze One Direction przyjeżdża do Polski ? - wtrąciła się Sally.
- No bo nie chciałam ich narażać na inne fanki.
- Narażać na inne fanki ? - powtórzyła Miley. - Czyli uważasz nas za wariatki, tak ?
- Nie ! Oczywiście, że nie. Czekaj . . Skąd wiedziałyście, że One Direction było w Polsce ?
- Natknęłyśmy się na ciebie i Niall'a jak spacerowaliście po parku.
- Śledziłyście nas ?
- Nie, po prostu przypadkowo sie na was natknęłyśmy. - odparła Sally.
 - Jasne. - mruknęłam cicho. - To co, wszystko jest okey ? - spytałam głośniej.
- Nic nie jest okey. Oszukałaś nas. Obiecałyśmy sobie, że wszystko będziemy sobie mówić, Niezależnie czy to jest coś ważnego czy też nie.
- Straciłyśmy do ciebie zaufanie. - dopowiedziała Sally.
- Przepraszam was dziewczyny. Da się to jakoś naprawić ?
- Nic się nie da już naprawić. To koniec naszej przyjaźni.- odezwała się Miley po czym odwróciły sie i ruszyły w kierunku drzwi prowadzących na podwórze.
Teraz miałam wszystkiego dosyć. Chciałam zamknąć się w ciemnym pomieszczeniu i płakać. Płakać i zapomnieć o wszystkim . . . Wzięłam plecak i poszłam w kierunku łazienki. Zamknęłam się w kabinie i wyjęłam piórnik. Wyrzuciłam jego zawartość na podłogę, szukając temperówki. O jest ! - wykrzyknęłam w duchu, gdy ją zobaczyłam. Schowałam z powrotem wszystko do piórnika, zostawiając tylko temperówkę. Próbowałam ją jakoś rozwalić żeby żyletki wyleciały. W końcu wkurzyłam się i nadepnęłam na nią z całą siłą. Usłyszałam chrupnięcie. Udało się. - pomyślałam. - Nareszcie zaspokoję moja duszę. Kilka mocnych cięć, Krew kapała na podłogę. Poczułam lekką ulgę. Moja duszę ogarnął spokój. Spokój, który niestety niedługo mnie opuści . . .

***************************************************************************************************************
Przepraszam, za małe usterki. Wszystko naprawiłam. Mam nadzieję, że udał mi się ten rozdział :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Buziaki / Jane